Węszyciel kawy

Bardo, 12 lutego 1781 r.

Od strony Frankensteinu dobiegł głośny stukot i pokrzykiwanie woźniców. Po chwili zza zakrętu, na głównej ulicy biegnącej przez miasteczko, pojawił się zaprzężony w dwie pary koni omnibus. Kiedy zrównał się z bramą gospody pod „Czarnym Niedźwiedziem” woźnice spięli konie i cały omnibus z przeciągłym jękiem stanął. Tak, że omal bagaże z dachu nie pospadały. Wtedy jeden z woźniców zeskoczył z góry i wyciągnął spod drzwi omnibusa rozkładaną drabinkę. Drzwi kabiny pasażerskiej się otworzyły, a po drabince zszedł jegomość w pruskim, wojskowym mundurze. Na głowie miał warkocz, a w dłoni drewnianą laskę. Taką samą jakiej używał Stary Fryc! Stojąca wtedy w bramie gospody kucharka, która obserwowała co to za gości tym razem przywiało podejrzewała już z kim ma do czynienia. Już nie raz o nich słyszała. Ale po tym jak ówże jegomość wciągnął głęboko nosem powietrze i uśmiechnął się złowrogo pod nosem – była już pewna. Do Barda zawitał „węszyciel kawy”!

Kawa w niemieckich domach zadomowiła się na dobre w połowie XVIII wieku. W roku 1750 picie kawy stało się już powszechne chociaż dopiero dwa pokolenia dalej napój ten dotarł do chłopów i robotników. Jednak zanim kawa na dobre podbiła Niemcy na jej drodze stanął jej największy wróg – Fryderyk II Wielki.

W 1777 r. król wydał manifest w którym pisał: „Odrazę budzi wzrost ilości kawy, jaką zużywają moi poddani i ilość pieniędzy jaka odpływa z tego powodu poza granice naszego państwa. Każdy pije kawę. Moi poddani muszą pić piwo. Jego Wysokość był wychowany na piwie, tak samo Jego przodkowie i Jego oficerowie. W wielu bitwach walczyli i w wielu potyczkach zwyciężali żołnierze, którzy krzepili się piwem. Król więc nie wierzy, że żołnierze pijąc kawę poradzą sobie z trudami walki albo zwyciężą wrogów, gdyby doszło do nowej wojny”.

Chcąc odwrócić ten trend Fryderyk II Wielki obłożył import kawy nowym, wysokim podatkiem. Skutek tego był oczywisty – w państwie rozkwitła nowa, prężnie się rozwijająca gałąź gospodarki – przemyt kawy. Państwo starało się na przeróżne sposoby walczyć z kontrabandą głównie zatrudniając nowych celników. Ale wielu z nich… nawiązywało kontakty z przemytnikami i dzieliło się z nimi nielegalnymi dochodami z przemytu kawy. Efektem królewskich zabiegów był tymczasowy powrót piwa na piedestał. Kawa stała się luksusem.

Król poszedł o krok dalej. W 1781 r. wprowadził monopol na kawę i nakazał prażyć ją wyłącznie w królewskich palarniach. Chodziło o to aby ograniczyć spożycie kawy dla wybranych oraz spowodować aby lud nie przywykł do kawy i by z państwowej kasy nie odpływały znów duże sumy. Na prażenie kawy na własne potrzeby pozwolono jedynie szlachcie, duchowieństwu i niektórym urzędnikom oraz oficerom pruskiej armii.

Oczywiście przemyt nadal kwitł w najlepsze, a biedni musieli się zadowolić namiastkami kawy – z jęczmienia, pszenicy, kukurydzy czy też cykorii.

A każdy kto prażył prawdziwą kawę bez pozwolenia ryzykował, że zdradzi go… zapach. Jeśli ktoś zdołał zdobyć ziarna kawy i uprażyć bez stosownej koncesji ryzykował spotkanie z tzw. Kaffeeschnüffler czyli „węszycielami kawy”.

Zadanie to król powierzył byłym żołnierzom, którzy odbyli służbę wojskową albo zostali ranni w walkach. Ubrani w mundury, z warkoczem, kopią lasy króla, weterani dniem i nocą węszyli po niemieckiej prowincji próbując wyśledzić zdradziecką woń kawy, a łamiącym królewskie przepisy wymierzali srogie kary. Warto dodać, że za swój trud „węszyciele kawy” otrzymywali jedną czwartą wysokości nakładanych grzywien więc gra była warta przysłowiowej świeczki.

A to motywowało „węszycieli kawy” do tego stopnia, że odwiedzali nawet… prywatne domy, konfiskowali znalezione naczynia do parzenia kawy, przeszukiwali spiżarnie i siali spory zamęt. Wzrok mieli bystry, a węch wyostrzony.

Jak się ta historia skończyła? Otóż chęć picia kawy była silniejsza niż strach przed władzą. W niedługim czasie okazało się, że pruskie państwo nie jest w stanie zatrzymać zwycięskiego pochodu kawy. Kiedy przemyt przekroczył wszelkie rozsądne granice władze zniosły ograniczenia, a król obniżył cło obniżając tym samym cenę kawy. Smak odniósł zwycięstwo nad rozumem, a moda nad prawem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *