Wielka Niedziela

Było jeszcze ciemno. Tylko od wschodu widać było przebijające się przez gęstą mgłę lekko jaśniejące pierwsze smugi światła. Wszyscy jeszcze spali. Za wyjątkiem dzieci. Te niemal bezszelestnie przemykały po podwórzach gospodarstw Riegersdorfu.

Chłopcy z koszami wyładowanymi drewnianymi krzyżami chodzili w milczeniu od obory do stodoły. Na każdym z budynków przybijali do drzwi krzyż szepcząc przy tym: „Panie, chroń i zachowaj”. Kontynuuj czytanie

Wielka Sobota

Tak, wiem, spóźniłem się. Mieliśmy spotkać się już w Wielki Czwartek i przejść przez te święta dzień po dniu. Ja Cię Dietrich naprawdę przepraszam ale brakuje mi ostatnio na wszystko czasu.

Dziś Wielka Sobota więc zaczniemy od niej. Dobrze? Wyciągnę tylko swój notatnik i możemy zaczynać. Aha. Jeszcze jedno. Nie będziesz miał nic przeciwko jak będę mówił do Ciebie Teodoryku? Moi Czytelnicy łatwiej to przełkną. Kontynuuj czytanie

Wizyta w atelier

Wybrałem się do Otto jak zwykle w piątek wieczorem. Mamy taką tradycję, że zaczynamy spotkanie zawsze u Alojza, na parterze kamienicy. Prowadzi tam piernikarnię i kawiarnię. Kilka stolików, kameralna atmosfera, muzyka z adaptera. Na stoliku zawsze czeka na gości oprawiona w bordowy materiał karta win. Oczko w głowie Alojza. Gruba faktura i tłoczenia sprawiają, że przyjemnie się ją studiuje w dłoniach. W środku wina włoskie, francuskie, greckie i inne. Cała Europa czeka tylko aby ją skosztować. Naprawdę trudno się oprzeć. Kontynuuj czytanie

Robert Herrde – malarz

Robert… Herrde. Tak. Herrde. Przez dwa „r” w środku. Ciekaw jestem czy to od „Herde”? Stado? Hmmm… raczej mi nie powiesz. No tak. Już nie żyjesz. Ale mniejsza z tym.

Otóż byłeś Robercie mistrzem malarskim. Z Kostenblut czyli po naszemu Kostomłotów. Jestem ciekaw co Cię przygnało do Barda? Niech zgadnę: byłeś u nas na pielgrzymce i tak Ci się spodobało, że zostałeś. Potem kogoś poznałeś i tak już zostało. Scementowałeś się z miastem. Zupełnie jak inni. Kontynuuj czytanie

Spacer z Margarete

Tak sobie właśnie spaceruję z Margarete. Idziemy Hauptweg w kierunku Bergsturz. A potem się zobaczy. Może jak się nie rozpada to wpadniemy jeszcze na Warthaberg? Ja wiem. Kłują Was te nazwy jak sól w oku. Ale co ja poradzę. Jestem w 1937 r., a Polska będzie tutaj dopiero za 8 lat.

W każdym bądź razie Margarete czyli Małgorzata to bardzo ciekawa osoba. Tak, wiem. Straszne faux pas popełniłem. Nie przedstawiłem Wam jej. Kontynuuj czytanie